[ad_1]
Środowy protest rolników w Warszawie – w zamiarze pokojowy – przybrał nieoczekiwany obrót. Około 14:00, gdy demonstranci byli w okolicach Sejmu, doszło do eskalacji. Starcia z policją, rzucanie kostką brukową, rozpylony gaz łzawiący, fizyczne ataki – to tylko część z obrazków, jakie widzieliśmy przy ulicy Wiejskiej.
Po tym, jak sytuacja w centrum Warszawy uspokoiła się, o zamieszkach mówił w “Gościu Wydarzeń 24” Piotr Borys, wiceminister sportu i turystyki z KO. Przypomniał, że w środę minister rolnictwa Czesław Siekierski stwierdził, że rząd “doprowadził do istotnych ograniczeń Zielonego Ładu“, a z Ukrainą trwają “dwustronne negocjacje”.
ZOBACZ: Protest rolników. Policjant o “zadymiarzach”. Wskazuje na “miękka reakcję” oddziałów
– Zapowiedzi ministra są obiecujące. Te fatalne rozwiązania części Zielonego Ładu (…), na przykład to, że wymuszono w tzw. eko-schematach, iż rocznie nie rolnicy nie mogą uprawiać czterech procent swojego areału, są problemem. Kwestie bardzo wyśrubowanych środków ochrony roślin w sytuacji, gdy Unia Europejska ma najwyższe standardy bezpieczeństwa żywności – wyliczał.
Wiceminister: Widziałem ogłoszenia. Płacono 200 zł za przyjazd do Warszawy
Zdaniem Borysa “rolnikom trzeba pomóc”, a zalew niekontrolowanych produktów z Ukrainy i Ameryki Południowej “w dużym stopniu ogranicza możliwości produkcyjne rolników w całej Europie”. – Pan komisarz (rolnictwa w UE) Wojciechowski, który narobił bałaganu, chce się wycofać (…). Jest jednym ze współtwórców problemu w rolnictwie polskim i europejskim – twierdził na antenie Wydarzeń 24.
Na pytanie Igora Sokołowskiego, czy środowych scen z Warszawy “dałoby się uniknąć”, odparł, że tak, “gdyby nie bardzo wąska grupa prowokatorów”.
ZOBACZ: “Prowokatorzy” na proteście rolników? Szef związku: Każdy może założyć kamizelkę
– Sam widziałem ogłoszenia, gdzie płacono 200 zł członkom “Solidarności”, niezwiązanym z rolnictwem, aby chcieli przyjechać. Nie mówię o członkach “Solidarności” generalnie, ale o wielu osobach, które zachowywały się, jak zachowywały: rzucanie kamieniami, kostką brukową w policjantów – wymienił.
Jak uznał, “dobrze, że tymi sprawami zajmuje się policja, a nie politycy”. – Trzeba odseparować tych, którzy prowokują, stwarzają zagrożenie, od rolników chcących rozmawiać. Sprzątamy po PiS-ie cały bałagan i problemy w rolnictwie. Do tego potrzebny jest dialog, na który premier Donald Tusk zaprosił rolników w sobotę (do Warszawy) – przypominał wiceminister.
Płacono za prowokacje w Warszawie? “Pytanie, czy nie leży to w gestii PiS”
Prowadzący dopytał Borysa, czy ma pewność, że wspomniane ogłoszenia były prawdziwe. – Wziąłem tylko posty i informacje, że “dajemy 200 zł każdemu, kto pojedzie do Warszawy“. Przysłali mi to związkowcy z innych związków zawodowych. To jest powiedziałbym trochę dziwne. Jeśli rolnik chce przyjechać i walczyć o swoje prawa, za to się jemu nie płaci – uznał.
Wiceminister wyraził “wielki szacunek” dla osób, które przyjechały do stolicy i chcą w drodze pokojowej rozmawiać oraz szukać “najlepszych rozwiązań”. Dopytany, kim mogli być prowokatorzy, odparł: – Nie wiem, może być wiele inspiracji. Nie chcę oskarżać w żaden sposób. Ci, którzy zostali zatrzymani, mogą sami powiedzieć, co było inspiracją z ich strony.
ZOBACZ: Warszawa. Protestujący rolnicy wtargnęli na teren Sejmu
Następnie zastanawiał się: – Pytanie, czy eskalowanie sytuacji nie leży w gestii PiS, aby odsunęło od siebie odpowiedzialność za ostatnie lata, gdzie problemy tworzyły się i były wcześniej do rozwiązania; aby przerzucić uwagę na inne tory.
“Kiedy górnicy protestowali na wiecach Tuska, kazano im przyjechać autobusami”
Wiceminister przypomniał, że w ostatnich dniach ujawniono, iż za poprzednich rządów politycy KO “byli inwigilowani przez Orlen”, a w Sejmie działają obecnie trzy komisje śledcze wyjaśniające sprawy związane z poprzednim obozem władzy. – Każdy element, który odsuwa na chwilę uwagę opinii publicznej od afer PiS, może mieć źródło w takich intencjach – ocenił.
Jak dodał, “kiedy górnicy protestowali na wiecach Donalda Tuska w kampanii wyborczej, im także kazano z Turowa przyjechać autobusami”.
– Nie wiem, czy nie w podobny sposób nie płacono im bonami 200-złotowymi. Dla nas partnerem są wszyscy ciężko pracujący rolnicy, którzy mają bardzo trudną sytuację, a nie ci, którzy są być może politycznie inspirowani i są prowokatorami – podsumował.
[ad_2]