[ad_1]
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie kradzieży książek z Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie – dowiedział się Polsat News.
– Akta sprawy trafiły do prokuratury i są obecnie sprawdzane – powiedziała reporterka Polsat News Judyta Jakubińska. – Prawdopodobnie śledztwo zostanie wszczęte z artykułu 278, paragrafu pierwszego w związku z kradzieżą mienia o znacznej wartości – dodała.
Informacja o zuchwałej kradzieży w BUW pojawiła się we wtorek. Rektor Uniwersytetu Warszawskiego Alojzy Z. Nowak poinformował w krótkim oświadczeniu o zwolnieniu dyrektor biblioteki Anny Wołodko. Jako powód podał “brak sprawowanie odpowiedniego nadzoru nad zbiorami BUW”.
Sama Anna Wołodko oświadczyła, że ze zbiorów Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie zniknęło ok. 80 XIX-wiecznych woluminów, ich wartość może sięgać 300 tys. dolarów. Do kradzieży miało dojść w połowie października.
– To kradzież jak z powieści detektywistycznej – komentowała na antenie Polsat News dr Dorota Sidorowicz-Mulak, wicedyrektorka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich ds. Biblioteki Ossolineum.
ZOBACZ: Warszawa: Spektakularna kradzież w BUW. Z biblioteki zniknęły cenne książki
Z oświadczenia byłej dyrektor BUW wynika, że jeden z czytelników pozostawił puste okładki i atrapy w miejsce oryginalnych wydawnictw ze zbiorów Biblioteki.
– Zazwyczaj instytucja robi wszystko, żeby taki zbiory nie wypłynęły, stara się je chronić, udostępniać w specjalnych miejscach – ale jak widać i tak kradzieże się zdarzają – powiedziała dr Dorota Sidorowicz-Mulak.
Tropy prowadzą do Rosji
Według oświadczenia Anny Wołodko tropy w sprawie mogą prowadzić do Rosji.
“W wyniku naszej kontroli, jak i informacji dotyczących podobnej kradzieży w łotewskiej Bibliotece Narodowej, podejrzewamy, że kradzieże woluminów odbywają się na zamówienie. Wszystkie skradzione publikacje są rosyjskojęzyczne” – napisała w oświadczeniu była dyrektor BUW.
“Tego typu prace pojawiają się w ofercie domów aukcyjnych i antykwariatów działających na rynku rosyjskim. Wartość utraconych zbiorów – wbrew pojawiającym się już w przestrzeni publicznej informacjom – jest jednak bardzo trudna do oszacowania” – napisała w oświadczeniu.
Zdaniem Tomasza Śliwińskiego z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego odzyskanie woluminów nie jest niemożliwe, ale może zająć lata.
– Jest szansa, że nasze obiekty pojawią się na rynku. Nasze doświadczenia pokazują, że może to nastąpić nawet po wielu, wielu latach, szczególnie na rynku zagranicznym – powiedział Tomasz Śliwiński.
lmo/ac/Polsatnews.pl
[ad_2]