[ad_1]
W udzielonym Polskiej Agencji Prasowej wywiadzie prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że “misja sformowania rządu przez Mateusza Morawieckiego będzie odwoływała się do faktów i interesów partii”.
Przy tej okazji odniósł się jeszcze do rozstrzygnięć październikowych wyborów. – PiS wygrał z dobrym wynikiem, wygraliśmy czwarte z siedmiu wyborów parlamentarnych, w których uczestniczyło Prawo i Sprawiedliwość. Celem było uzyskanie pełnej większości – 231 głosów. To nie wyszło – przyznał.
ZOBACZ: Mateusz Morawiecki dziękuje prezydentowi. Jest zaproszenie do współpracy
O misji jaką realizuje teraz premier powiedział, że “jest ona bardzo trudna, jednak trzeba walczyć do końca“. Jednocześnie zaznaczył, że “to nie jest misja straceńcza”. – Najwyżej może się skończyć tym, że nie uda się uzyskać wotum zaufania, co w demokracji nie jest niczym szczególnym. Ta misja będzie odwoływała się do faktów, do sytuacji w Unii Europejskiej. Będzie się odwoływała do realnych interesów formacji politycznych, które niekoniecznie muszą być zbieżne z interesami PO. Ostateczne decyzje co do oceny interesów podejmują szefowie tych formacji – powiedział.
Jaką opozycją będzie PiS? Kaczyński zdradza plan
Jego zdaniem szukanie większości w Sejmie musi być realizowane w kuluarach, a szczegóły nie mogą być teraz upublicznione. – To zadanie, które jest realizowane w ciszy i powinno być realizowane w ciszy. Tylko pod tym warunkiem może być efektywne – tłumaczył.
ZOBACZ: J. Kaczyński o partii Polska 2050: Mamy do czynienia z rozgrywką sił zewnętrznych
W trakcie rozmowy Kaczyński przyznał, że PiS “musi być gotowy na każdy scenariusz” i w partii zapadła już decyzja o tym, jaką opozycję będzie tworzyć. – Będziemy na pewno opozycją zorganizowaną i plan tej organizacji już jest, ale jak to będzie wyglądało dokładnie? Proszę o chwilę cierpliwości, bo to plan na wypadek gdyby nie udało się powołać rządu z naszym udziałem – mówił.
“Koalicja obrony państwa, suwerenności i niepodległości”
Kaczyński został też zapytany o prezydencką inicjatywę – Koalicję Polskich Spraw. – To dzisiaj nie tylko koalicja obrony polskiej suwerenności i niepodległości, ale i polskiego państwa. Gdyby zrealizowano to co zaproponowała komisja konstytucyjna Parlamentu Europejskiego, oznaczałoby to utratę państwa. Stalibyśmy się terenem zamieszkanym przez Polaków, zarządzanym formalnie z Brukseli, a realnie z Berlina. Nie możemy do tego dopuścić. Trzeba zorganizować koalicję sił zainteresowanych trwaniem polskiego państwa jako podmiotu decydującego o sobie – mówił.
Zaznaczył jednocześnie, że tego projektu nie określałby w stosunku do składu w obecnym Sejmie, tylko “dużo szerszych sił społecznych niż te czysto polityczne”. – O czymś takim myślę. Prawdopodobnie prezydent też o czymś takim myśli – dodał.
ZOBACZ: Bruksela. Donald Tusk spotkał się z Ursulą von der Leyen. “Polacy to dumni Europejczycy”
Został też zapytany, czy nie obawia się, że nowy rząd doprowadzi do zmian traktatowych, między innymi odejścia od jednomyślności czy zgodzi się na pakt migracyjny?
– Traktaty muszą przejść ratyfikację Sejmu i tam potrzebne jest 2/3 głosów, a my mamy 40 procent posłów, więc bez trudu możemy to zahamować i zahamujemy. Trzeba wzruszać taki nacisk, żeby rząd nie mógł się na to zgodzić. Teraz próbują lawirować. Rząd pod kierunkiem Donalda Tuska ma powstać, żeby to przeprowadzić i realizować opcję niemiecką, w skrajnym, anihilującym Polskę jako państwo wydaniu – tłumaczył.
ap/polsatnews.pl
[ad_2]