[ad_1]
“Interwencję” o pomoc poprosiła rodzina państwa Rzepków z małej miejscowości koło Sanoka. Aby dojechać do swojego domu, mieszkańcy muszą pokonać drewniany mostek nad potokiem. Konstrukcja przeprawy jest w złym stanie.
– Ten most konstrukcji drewnianej jest bardzo słaby i stwarza zagrożenie ludziom, którzy przejeżdżają. Jak przejeżdżam, to zawsze boję się. Często wysiadam i patrzę czy konstrukcja nie uległa uszkodzeniu. Moja mam była schorowana i często musiałam wzywać karetkę, a ta nie dojeżdżała. Stawała przed mostkiem, ratownicy nieśli mamę na noszach. Miesiąc temu mama zmarła – opowiada Irena Rzepka.
ZOBACZ: “Interwencja”. Nie wyjedzie autem z garażu. Wskazuje na gminę i dewelopera
– Była taka sytuacja, że kurier wjechał większym samochodem, i konstrukcja uległa uszkodzeniu, most zapadł się – wspomina Michał Rzepka.
Do domu drewnianym mostkiem. Ryzykują
W podobnej sytuacji są mieszkańcy kilku innych sąsiadujących domów. Każdy z nich ma prowizorycznie zrobiony we własnym zakresie przejazd nad potokiem. Przejazdy zrobione chałupniczo są w stanie katastrofalnym. Wystarczy na nie wejść, aby się przekonać o zagrożeniu.
– Ten most jest nam potrzebny, żeby mieć normalny dostęp do domów. Karetka, wóz strażacki nie ma możliwości dojazdu – przyznaje Ryszard Bocoń.
– Nie wjechałam na mostek, bo się zwyczajnie boję – mówi “Interwencji” Gabriela Wójtowicz, sołtys miejscowości Dydnia, która pojawiła się nad potokiem i dodaje: – To mogłoby się źle zakończyć. Deski są już przegniłe, stwarzają niebezpieczeństwo. To jest dojazd do pięciu domów w jednym kierunku, mamy domy w drugim kierunku, które też nie maja dojazdu. Sytuacja jest naprawdę trudna.
ZOBACZ: “Interwencja”. Marzną w mieszkaniu komunalnym. Miasto zapomniało o ogrzewaniu
Rzepkowie zwrócili się w 2021 roku o pomoc do gminy. Urzędnicy zadeklarowali, że zbudują jeden trwały most i drogę, która połączy wszystkie gospodarstwa, mające prowizoryczne przejazdy. Warunkiem inwestycji była zgoda na przekazanie terenu na własność gminy. Mieszkańcy się zgodzili.
Mieszkańcy mają żal do urzędników, że budowa do tej pory nie ruszyła. Sekretarz gminy odpowiada, że urząd zlecił koncepcję projektu drogi pod dom Rzepków i ich sąsiadów. Ci wcześniej deklarowali oddanie parceli pod inwestycję. Teraz zmienili zdanie.
– Procedura jest teraz zawieszona, bo otrzymaliśmy pismo, że wycofają się ze wszystkich wcześniejszych o oświadczeń – informuje Edyta Kuczma, sekretarz Gminy Dydnia.
– Z każdym kolejnym pismem dostajemy inna powierzchnie działki niezbędnych do inwestycji. Na samym początku były zapewnienia, że będzie 6-8 arów, potem 13 arów, potem 16. A w ostatnim piśmie ponad 20 arów nieruchomości mamy przekazać, nieodpłatnie – zaznacza Michał Rzepka.
– Postępowały żądania. Miało być 5 metrów, potem 10 metrów. Chodniki jakieś chcą budować, to jest bez potrzeby, bo to droga dojazdowa do domu. Nie trzeba chodnika, zwykły dojazd do domu. Miał to być system gospodarczy – dodają radni gminy Marek Pocałuń, Marek Orłowski.
Domagają się gminnego mostu. Chcą oddać ziemię
Rzepkowie podkreślają, że są gotowi cały czas oddać ziemie za darmo, jednak tyle ile było pierwotnie uzgodnione. Czują się bezradni. I pokazują nową betonową przeprawę nie tak dawno wybudowaną przez gminę – prowadzącą tylko do jednego domu.
ZOBACZ: “Interwencja”. Chciała odzyskać garaż, stanie przed sądem
– Powstały dwa przepusty do jednego domu pani urzędnik, która pracuje w naszej gminie. Uważam, że te absurd. Do jednej nieruchomości dwa mostki – komentuje Michał Rzepka.
– Boimy się o życie przejeżdżając mostkiem. Ten most stwarza zagrożenie, czy się go pokonuje pieszo czy autem – dodaje Irena Rzepka.
Materiał wideo do obejrzenia TUTAJ.
“Interwencja”
/ polsatnews.pl
[ad_2]