[ad_1]
– Ani złotówki, żadnego odszkodowania nie dostaliśmy. Pod drogę zabrano 16 arów ziemi. Tu ceny zmieniają się. Ceny są wysokie ze względu na zbiornik, nawet niektórzy chcą 10 tysięcy za ar – opowiada Janosz Kudzia.
– RZGW, czyli poprzednik prawny Wód Polskich, oszukał mojego klienta i wybudował drogę na działce należącej do mojego klienta. Inwestor nie miał żadnego prawa ingerencji w tę nieruchomość. Albo działka powinna być wykupiona, albo wywłaszczona, inwestor powinien bowiem posiadać tytuł do gruntu – podkreśla Michał Kuźmicz, adwokat, pełnomocnik małżeństwa.
Zamiana, do której nie doszło
Przed budową drogi urzędnicy zaproponowali małżeństwu zamianę gruntów. Wskazano działkę, którą mieli dostać w zamian. Ale do zamiany nigdy nie doszło. Mimo to drogę łączącą wieś z trasą krajową wybudowano na ich prywatnym terenie.
– Tu zabrali, tu nie dostaniemy… Jak poszłam do Wód Polskich i chciałam, żeby mi dali odszkodowanie, to wprost pani wyśmiała, że za to nic nie dostanę. A mi tak były wtedy pieniądze potrzebne – wspomina Maria Kudzia.
ZOBACZ: “Interwencja”. Prowadzą rodzinny dom dziecka i walczą z dziką lokatorką
– Działki nie dostał, droga powstała i od 2004 roku nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za to, że ta droga jest. Z ksiąg wieczystych ewidentnie wynika, że jej właścicielem jest małżeństwo Kudziów – zauważa adwokat Michał Kuźmicz.
Pozew trafił do sądu. Sprawa toczy się od lat
Wybudowaną na prywatnym terenie drogę Wody Polskie przekazały gminie Mucharz. Małżeństwo złożyło pozew do krakowskiego sądu. Ale sprawa toczy się już prawie siedem lat. Sporną kwestią jest kwota odszkodowania.
– Pozew jest o wydanie nieruchomości po usunięciu z niej nieruchomości i ruchomości, które powstały. Jest jeszcze roszczenie o odszkodowanie powyżej 80 tysięcy zł i odszkodowanie 702 zł za każdy miesiąc bezumownego korzystania z nieruchomości. Postępowanie jest w toku – informuje Beata Górszczyk z Sądu Okręgowego w Krakowie.
– Ja nie mam nic do gadania. Droga jest ogólnodostępna, jeżdżą tędy samochody. Odśnieża ją gmina Mucharz, a podatki płacimy my. W księgach wieczystych to nasza własność – zauważają Maria i Janosz Kudziowie.
ZOBACZ: “Interwencja”. Po pożarze sali weselnej zaoferował pomoc. Ludzie zaczęli słać ostrzeżenia
– Jestem od niedawna sekretarzem gminy, merytorycznie do końca nie znam tematu. Sprawa aktualnie jest analizowana przez radcę pranego naszego urzędu – mówi Urszula Schmitz, sekretarz gminy Mucharz.
Były wójt: Dogadać się nie mogliśmy
Zatelefonowaliśmy więc do byłego wójta. To właśnie za jego kadencji powstała sporna droga.
Były wójt: Przy budowie zbiornika ja takich spraw miałem tysiące, to była jedna z większych inwestycji w Polsce. Może gmina też popełniła jakiś błąd… Mógł pan być wtedy, jak budowano zbiornik, by zobaczyć jaki był profesjonalizm rządu.
Reporter: Czyli Wód Polskich… Bałagan, dobrze rozumiem?
ZOBACZ: “Interwencja”: Szczątki w ziemi, a groby zlikwidowane. Nie taka była umowa
Były wójt: Dokładnie, to chcę powiedzieć, niesamowity bałagan był, że dogadać się nie mogliśmy. Jeżeli właściciel nic nie dostał, to tak być nie powinno. Zgadzam się z tym. Zdarzają się niedociągnięcia.
– W tej całej sytuacji chodzi o to, żeby dojść do porozumienia. Nie, żeby się kłócić czy coś wyłudzić. Teściowie nie chcą konfliktu z gminą czy Wodami Polskimi. Chcą się dogadać, odzyskać to, co jest im należne – podkreśla synowa Monika Kudzia.
Krótkie oświadczenie Wód Polskich
Zadaliśmy inwestorowi – Wodom Polskim w Krakowie pytanie, jak to możliwe, że wybudowano za publiczne pieniądze drogę na prywatnym terenie. W odpowiedzi przysłano nam krótkie oświadczenie.
– Sprawa nie została uregulowana, ponieważ wszystkie strony sporu nie doszły do porozumienia. Sprawa jest w sądzie od 2017 roku – przekazała Małgorzata Gala z Wód Polskich w Krakowie.
ZOBACZ: “Interwencja”: Pan Hubert wie, kto zniszczył jego auto. Sprawca pozostaje bezkarny
– To jest sytuacja niewyobrażalna, dawno temu powinna być zakończona. Chyba włodarze czekają, żeby się pozbyć problemu, bo teściowie mają swoje lata – zaznacza synowa Monika Kudzia.
– Żal mam, wiedzieli, że jesteśmy biedni, a jak śmiecia nas potraktowali. To jest bardzo niesprawiedliwe, oczekuję zapłaty za to – mówi Maria Kudzia.
Cały materiał znajdziesz tutaj.
“Interwencja”/Artur Borzęcki
polsatnews.pl
[ad_2]