[ad_1]
Pan Krzysztof jest przedsiębiorcą ze Złocieńca w województwie zachodniopomorskim. Mężczyzna biznes prowadzi między innymi w domu. Jednak nie czuje się tu bezpiecznie, bo od pół roku systematycznie ktoś oblewa jego posesję i samochody substancją służącą do odstraszania dzików.
– Cały salon śmierdział po jednym z takich zdarzeń, ponieważ w nocy, kiedy rozlano tę substancję, mieliśmy otwarte okna. Śmierdziało w salonie wszystko zaczynając od wykładziny dywanowej, przez kanapę, narożnik, śmierdziały nam wszystkie meble, ubrania zamknięte w szafie. Pierwszy raz jak wsiadłem do samochodu po tym zdarzeniu, to byłem przekonany, że to jakaś awaria, może kanalizacji miejskiej. Jak zaczęło mi dmuchać w twarz, to miałem odruch wymiotny, niedużo brakowało – opowiada Krzysztof Florczak.
Straty są liczone w setkach tysięcy złotych
Pan Krzysztof liczy dziś straty w setkach tysięcy złotych. Obecnie negocjuje z ubezpieczycielem warunki wypłaty odszkodowania za samochody.
– Auto jest średnio dwa razy w tygodniu ozonowane i dalej czuć ten “zapach”. To jak będzie wyglądać sprzedaż tego pojazdu? Tej sprzedaży nie będzie. Tego samochodu nikt nie odkupi – zauważa.
ZOBACZ: “Interwencja”: Kto otruł Paulinę Antczak? Przebieg procesu wywołał protest
Przedsiębiorca skupia się na znalezieniu sprawcy. Dlatego wynajął firmę detektywistyczną i po pierwszym ataku postanowił zainstalować monitoring.
– Drugie zdarzenie miało miejsce 20 września, również ktoś przyszedł w nocy i oblał mi wtedy jeden samochód, drugi delikatnie. Zalano mi też część mojej gastronomii, konkretnie mojego food trucka. Z tego, co udało mi się ustalić, to sprawców widać na nagraniu miejskim, jak wjeżdżają do miasta na tyły osiedla, 7 minut przed zdarzeniem, wyjeżdżają 3 minuty po zdarzeniu. Rozmawiałem z policją, prosiłem o zabezpieczenie tego monitoringu, prosiłem o zabezpieczenie monitoringu z przejazdu PKP, jednak bezskutecznie – mówi pan Krzysztof.
Z powodu pomyłki przepadł jeden z dowodów
Dlaczego bezskutecznie? Otóż policjanci zabezpieczyli zły monitoring. Okazało się to po dwóch miesiącach. Zatem jeden z kluczowych dowodów przepadł i sprawę umorzono w listopadzie ubiegłego roku.
– Po dwóch miesiącach wezwano mnie w celu poinformowania mnie, że nagrania są nie z tego dnia i tak naprawdę policja nic nie ma. Jak to usłyszałem, to się załamałem, bo tak naprawdę mogliśmy mieć dzisiaj tego sprawcę, a policja działa tak nieudolnie, że przechodzi to ludzkie pojęcie – ocenia przedsiębiorca.
ZOBACZ: “Interwencja”. Dzicy lokatorzy dewastują ich dom. Nie pomógł nawet wyrok
– Jest jeszcze jeden monitoring i on wydawałby się dowodem o wiele bardziej istotnym, ale nad nim przyjdzie popracować – mówi Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Śledztwo zostało wznowione. “Będę drążył temat do skutku”
Mowa o zapisie z monitoringu z domu pana Krzysztofa, które śledczy posiadali już przed umorzeniem postępowania. Prokuratura Rejonowa w Drawsku Pomorskim podjęła decyzję o wznowieniu śledztwa.
– Dotychczas prowadzono postępowanie w oparciu o przepisu artykuł 288 kk, który za zniszczenie cudzego mienia przewiduje karę pozbawienia wolności do lat pięciu. Jeżeli zostanie ustalone, że ewentualne szkody są mieniem o znacznej wartości, wówczas ta kwalifikacja ulegnie zmianie – informuje Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Materiał wideo “Interwencji” można zobaczyć TUTAJ.
– Jestem tak zdeterminowany i zniechęcony liczeniem na działanie policji, że zapłacę nagrodę, jeżeli ktoś mi pomoże w ustaleniu sprawców. Ta nagroda wynosiła 10 tysięcy złotych, co tydzień wzrasta, i na ten moment wynosi 16 tysięcy złotych – tłumaczy Krzysztof Florczak.
ZOBACZ: “Interwencja”. Kupili meble w internecie. Stracili pieniądze
Do dziś pan Krzysztof był atakowany w ten sam sposób cztery razy. Mężczyzna podejrzewa, że stoi za tym konkurencja.
– Jeżeli ten sprawca to ogląda, a na pewno to ogląda, bo bardzo bacznie śledzi moje kroki, to chciałbym mu powiedzieć: naruszyłeś bezpieczeństwo mojej rodziny, moja rodzina musiała się przez ciebie bać. Nie cofnę się o krok, choćby to miało trwać rok, dwa albo trzy. Ja będę drążył ten temat do skutku, aż zostaniesz skazany – zapowiada pan Krzysztof.
[ad_2]