[ad_1]
Strażak-nurek biorący udział w poszukiwaniach Grzegorza Borysa, który w ciężkim stanie trafił do szpitala, nie żyje. Miał 27 lat. Do wypadku doszło w trakcie przeszukiwania zbiornika wodnego w Gdyni. Środa to trzynasty dzień akcji zmierzającej do ujęcia Grzegorza Borysa podejrzewanego o zabójstwo syna.
Do zdarzenia doszło w zbiorniku przy ul. Lipowej, gdy grupa nurków była pod wodą – przekazało Radio Gdańsk.
Nieprzytomnego strażaka wyciągnięto na brzeg. Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zabrał go do szpitala miejskiego w Gdyni. Jego życia nie udało się uratować.
“Z głębokim smutkiem informujemy, że nasz kolega sekc. Bartosz Błyskal, poszkodowany w wypadku nurkowym w czasie działań prowadzonych przez Specjalistyczną Grupę Ratownictwa Wodno-Nurkowego ‘Gdańsk’, zmarł w szpitalu w Gdyni. Cześć Jego Pamięci” – napisano na profilu KM PSP Gdańsk.
Poszkodowany strażak należał do grupy wodno-nurkowej z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2 w Gdańsku.
Poszukiwania Grzegorza Borysa. Trzynasty dzień akcji służb
Działania poszukiwawcze w tym miejscu były prowadzone w środę od rana na wniosek policji.
Niedaleko tego zbiornika wodnego pies tropiący zgubił trop za poszukiwanym Grzegorzem Borysem. Według pierwszych informacji właśnie tamtędy miał uciekać 44-latek.
ZOBACZ: Grzegorz Borys nadal nieuchwytny. Specjalne wydanie programu “Państwo w Państwie”
W poniedziałek żandarmeria miała znaleźć w pobliżu zbiornika wodnego przy ul. Źródło Marii plecak z gotówką, który należał do poszukiwanego. Zarówno policja, jak i żandarmeria nie potwierdza, że znaleziono nowy ślad.
Grzegorz Borys jest podejrzany o zabójstwo 6-letniego syna. Do zbrodni doszło 20 października w bloku przy ul. Górniczej w Gdyni Fikakowie. Środa jest trzynastym dniem poszukiwań.
mbl/ac/polsatnews.pl
[ad_2]