[ad_1]
Ochroniarz udaremnił napad na bank we Wrocławiu. Jest nim polski sztangista, który – oprócz realizowania swojej pasji – odpowiada także za bezpieczeństwo dolnośląskiej placówki. – Taka jest moja praca, że trzeba było działać – powiedział po wszystkim Paweł Ostapski.
W piątek 2 lutego do jednej z placówek bankowych przy ul. Kamiennej we Wrocławiu wszedł mężczyzna, który chciał dokonać napadu.
Uzbrojony w nóż przestępca podszedł do jednej z pracownic i zażądał wydania mu pieniędzy znajdujących się w kasie.
Próba napadu we Wrocławiu. Na drodze stanął sztangista Paweł Ostapski
Ponieważ cała sytuacja wyglądała bardzo groźnie, kobieta spanikowała i zaczęła krzyczeć. Zareagował na to pracujący w placówce ochroniarz, który podbiegł do napastnika i uderzył go pałką teleskopową.
Okazało się, że mężczyzna, który udaremnił napad to Paweł Ostapski – sztangista Tytana Oława, który występuje w pierwszoligowych rozgrywkach.
ZOBACZ: Uwierzył, że dzwoni do niego pracownik banku. Naiwność kosztowała go ponad 100 tys. zł
Specjalista od podnoszenia ciężarów, oprócz realizowania swojej pasji, na co dzień pracuje także w ochronie. W tej konkretnej placówce pracuje dopiero od czterech miesięcy.
Sportowiec udaremnił napad na bank we Wrocławiu. “To moja praca”
– Była chwila zawahania i trochę strachu, ale to jest normalne. Tylko głupi by się nie bał. Taka jest jednak moja praca, że trzeba było działać. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nikomu nic się nie stało. Było w tym wszystkim dużo szczęścia – powiedział Paweł Ostapski w rozmowie z Interią Sport.
ZOBACZ: Kierowca zwrócił im uwagę. Napadli na niego z piłą mechaniczną
Do sprawy odniósł się także ojciec Pawła, Waldemar Ostapski, który jest cenionym trenerem. – Cała rodzina jest dumna z syna, ale to skromny chłopak – powiedział.
Sprawca napadu uciekł z miejsca zdarzenia. Ostatecznie udało się go zatrzymać po policyjnej obławie. – Funkcjonariusze z wydziału kryminalnego komendy miejskiej policji po bezpośrednim pościgu zatrzymali tego przestępcę. Na szczęście, ze wstępnych informacji wynika, że nic nikomu poważnego się nie stało, aczkolwiek policjanci podejrzewają, że ten mężczyzna może mieć na swoim koncie jeszcze inne tego typu czyny, ponieważ ma bogatą przeszłość kryminalną” – powiedział kom. Wojciech Jabłoński z KMP we Wrocławiu.
[ad_2]