[ad_1]
W środę posłowie Zjednoczonej Prawicy weszli do budynku Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach interwencji poselskiej. Parlamentarzyści chcieli uzyskać dostęp do księgi wejść i wyjść oraz monitoringu z dnia 19 grudnia.
ZOBACZ: Wotum nieufności wobec Bartłomieja Sienkiewicza. PiS składa wniosek
– Chcieliśmy sprawdzić, czy osoby, które rzekomo miały brać udział w czynnościach notarialnych w ogóle pojawiły się w ministerstwie – przekazał poseł PiS Paweł Jabłoński podczas konferencji prasowej.
Kontrola posłów PiS w ministerstwie
Parlamentarzyści Zjednoczonej Prawicy podejrzewali, że “akta notarialne nie odzwierciedlają rzeczywistości” i w resorcie kierowanym przez Bartłomieja Sienkiewicza mogło dojść do poświadczenia nieprawdy, aby umożliwić przejęcia mediów publicznych przez nowo wybrane władze.
ZOBACZ: Politycy PiS blokują budynek PAP. Ryszard Terlecki o kulisach
– Po analizie sześciu aktów notarialnych, w tym trzech protokołujących nadzwyczajne walne zgromadzenia i trzech aktów protokołujących posiedzenia rad nadzorczych, mamy bardzo poważne podejrzenia, że doszło do poświadczenia nieprawdy – zaznaczył Paweł Jabłoński.
WIDEO: Konferencja posłów Prawa i Sprawiedliwości
Posłowie Zjednoczonej Prawicy zasugerowali, że walne zgromadzenia wybierające nowe władze mediów publicznych nie odbyły się. – Jeżeli tak było, to mamy do czynienia z bardzo poważnym przestępstwem – dodał Jabłoński.
Nowe władze w mediach publicznych. Posłowie PiS “mają podejrzenia”
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie wydało parlamentarzystom potrzebnych dokumentów. Według relacji polityków, nieobecny był pracownik obsługujący monitoring, pracownik z kodami do systemu kontroli dostępu oraz osoby dysponujące książkami wejść i wyjść.
ZOBACZ: Zmiany w TVP. Oświadczenie Michała Adamczyka. “Obiecuję ukarać winnych łamania prawa”
– Jesteśmy zaskoczeni tym, co się wydarzyło. Nie ma nic prostszego niż ustalenie przez kilkanaście minut czy przyjechały osoby powołane do niby zarządów i niby rad nadzorczych w mediach publicznych. Otrzymaliśmy informacje, że pracownik, który ma kody dostępu, jest niedostępny. Wychodzi na to, że jedna osoba w państwie ma dostęp do archiwów i danych. Liczymy, że niezwłocznie otrzymamy te informacje na przestrzeni paru dni – przekazał poseł PiS Krzysztof Szczucki w czasie konferencji prasowej.
[ad_2]